Według pomysłodawców etykiety mają obiektywnie informować o kluczowych osiągach opon. Te informacje do tej pory trzeba było zdobywać z wielu różnych źródeł (od producentów, sprzedawców, innych użytkowników itp.). Etykiety mają umożliwiać łatwe i szybkie porównanie różnych produktów, ale nie jest to główny cel wprowadzenia tych przepisów.
Etykiety mają spowodować obniżanie oporów toczenia w oponach, a co za tym idzie emisji CO2 do atmosfery. W rozporządzeniu dotyczącym etykietowania opon możesz przeczytać, że opony, głównie ze względu na ich opór toczenia, odpowiadają za 20-30% spalania paliwa przez pojazdy. Zmniejszenie tego zużycia pozwoli na zredukowanie emisji CO2 do atmosfery. Pozostałe parametry dodane są w zasadzie po to, by producenci opon dbali o wszystkie osiągi w równym stopniu.
Dlaczego? Każda opona stanowi pewien kompromis osiągów. Mniejszy opór toczenia może pogorszyć przyczepność na mokrej nawierzchni, a dobra przyczepność na mokrej drodze spowoduje wzrost zewnętrznego poziomu hałasu generowanego przez oponę. Idea wprowadzenia etykiet jest dobra, ale pojawia się wiele wątpliwości dotyczących funkcjonowania tych przepisów w praktyce.
Osiągi wyróżnione na etykietach to nie wszystkie ważne cechy opony i nie wiadomo czy faktycznie będą one udoskonalane wszechstronnie. Ponadto nowe przepisy zostaną wprowadzone równocześnie z rozpoczęciem sezonu zimowego, co może wprowadzić nieco zamieszenia, bo nie każdy będzie wiedział jak interpretować oceny podane na etykietach. Postanowiliśmy więc spojrzeć na etykiety krytycznym okiem i przeanalizować poszczególne rozwiązania.
Fragment z strony: http://www.oponeo.pl